notatka

Uwaga! Autorka nie bierze na siebie odpowiedzialności za to jak czytelnik (tak właśnie ty) odbierze treści znajdujące się na tym blogu. Jeśli coś cię tu uraziło, zgorszyło, zniesmaczyło nie pisz mi wiadomości jaka to ja jestem zła, niedobra i egoistyczna. Nie każę ci tego czytać, a jak nie umiesz przyjąć prawdy to nie moja sprawa.

niedziela, 28 sierpnia 2011

czwartek, 24 marca 2011


Czemu myśli o śmierci przychodzą tak łatwo? Jeśli chcemy pomyśleć o czymś miłym musimy się skupić, oderwać o rzeczy dnia codziennego. A myśli o śmierci przychodzą same, przychodzą nagle i zalewają nasz umysł zalewają ciało. I to paraliżuje, że nie możemy przestać o tym myśleć.

piątek, 3 grudnia 2010



Stanęłam na Twoich trampkach, aby dostać się do twoich ust. Odepchnąłeś mnie, usiadłeś, wziąłeś na kolana i musnąłeś w usta. Poczułam Twój leciutki uśmiech... wyszeptałeś mi do ucha ' to ja tu się muszę starać, kochanie '.

Czemu o mnie nikt się nie starał? miłość po prostu przychodziła, albo ja wychodziłam pierwsza z inicjatywą. Czemu tylko ja byłam Jackiem z "Mechanicznego serca"? Spalam się dla miłości cała, zabiera mi oddech, serce boli a zarazem tak wspaniale piecze, nie mogę wytrzymać tych przemilczanych godzin, minut, sekund. I muszę znosić tę zupę z kloców. Coraz mocniejsza, nieprzyjemna, parzy, piecze i drapie od środka. Ciężko się poczuć kimś naprawdę wyjątkowym jeśli nie czujesz, że ktokolwiek się o ciebie stara. To boli w dwojaki sposób. Boli bo nie powinnam tego mówić, wiem jak bardzo on mnie kocha a zarazem boli mnie ta kobieca egoistyczna natura, która podpowiada "nikt cię nie chce, nikt nie potrzebuje. Dla nikogo nie jesteś ważna. Nie rozpieszcza cię, nie tuli, nie całuje, nie pisze nie dzwoni. Jesteś całkiem sama." Niby kłamstwo, ale nie do końca. Owszem głównym problemem tutaj jest odległość i nic nie mogę na nią poradzić. Ale jakbym tylko mogła, wiedziała, że on tez tego chce, rzuciłabym wszystko, uciekła choćby na koniec świata byle by być tylko z nim. Ale tak staram się by wyszło choć to co robię. Wiem, że jak zaliczę studia zamieszkamy razem. I mimo iż zygam już tym kierunkiem brnę dalej. By być z nim. Czy mogę liczyć na to samo z drugiej strony? Czy mogę mu wierzyć skoro tyle razy zdołał zapomnieć o danym mi słowie? Skoro mówi, że mu się nie uda? że mu się nie chce. Ja wiem, że się stara, ale jego zapał rozpala się i spala tak szybko jak spadająca gwiazda.



Sms od niego. Chyba umarła we mnie resztka kobiecości. Wraz z najzimniejszym dniem mojego życie zamarzła we mnie część mojej duszy. Musze odpuścić jeśli chcę by to wszystko nie rozpadło się w proch. Muszę się nauczyć żyć jako osoba, która zawsze będzie robiła pierwszy i ostatni krok. I wspierała zamiast oczekiwać wsparcia. Broniła zamiast oczekiwać, że ktoś obroni mnie. Musze wyzbyć się słabości stać się silna i wytrzymać.
Po prostu wytrzymać.

niedziela, 29 sierpnia 2010

Z słów w obrazy



Długo tu nie pisałam. Chciałam tylko przekazać, że zawieszam na razie tego bloga. Znaczy czasem może i pojawi się nowa notka, ale teraz skupiam się na swoim artblogu. Zapraszam wszystkich na
http://bananywczekoladzie.blogspot.com/

Czyli moje życie w obrazach. Tam update powinien być codzienny (z małymi usprawiedliwionymi wyjątkami).