notatka

Uwaga! Autorka nie bierze na siebie odpowiedzialności za to jak czytelnik (tak właśnie ty) odbierze treści znajdujące się na tym blogu. Jeśli coś cię tu uraziło, zgorszyło, zniesmaczyło nie pisz mi wiadomości jaka to ja jestem zła, niedobra i egoistyczna. Nie każę ci tego czytać, a jak nie umiesz przyjąć prawdy to nie moja sprawa.

sobota, 13 września 2008

Wpłynąłem na suchego przestrzeń oceanu..

Powróciłam z Zakopanego. Ciężko mi określić czy było dobrze czy nie. Podsumujmy co było cacy a co be:
Dobre strony tego wyjazdu...
1) Wygodny autokar, który pomagał jakiś cudem dotrzeć do Krupówek co zaoszczędzało nam codziennie 45 minut z dnia.
2) Przepyszny serek twarogowy ze szczypiorkiem na śniadanie.
3) Świeże powietrze. Pierwszy raz od dłuższego czasu budziłam się rano bez bólu głowy.
4)Widoki. To nie to samo co ze zdjęć czy filmów. Tam się po prostu to czuło.
5) No i ta kojąca cisza...czasem.
6) Dobre towarzystwo bo gdyby nie współlokatorki to bym chyba się zanudziła... i załamała.
7) P(F)aw(b)ianowi dzięki któremu miałyśmy kogo obgadywać.. Stary twoja głupota i zachowanie przebijało nie jednego idiotę ^^. Rispekt.
8) Telewizor w pokoju... i ta dziura w ścianie gdzie się mogłam spokojnie schować przed naszą kochaną SI-DI.
9) Gofr z bitą śmietaną i polewą malinową... i ten kebab.. i oscypkiiii ^^.

No cóż a teraz pomyślmy o złych stronach:
1) Brak światła w łazience.. prawie się przez to zabiłam.
2) Brak ciepłej wody w łazience.
3) Brak srajtaśmy w łazience @_@.
4) Brak czegokolwiek w łazience =.,="
5) Paskudne jedzenie na stołówce (oczywiście prócz twaroga x) )
6) Nie miła obsługa, która chce ci wpoić, że wszystko co zepsute to twoja wina.
7) Ludzie z którymi pojechałam, a były to aż 3 klasy maturalne... z nich tylko 5% było normalne.. i trzeźwe.
8) Problemy żołądkowe ostatniego dnia przez nieświeże jedzenie na stołówce.
9) Nienormalna przewodniczka, która z nami po górach BIEGAŁA. X_X
10) Zakwasy, brak możliwości chodzenia wieczorami z bólu. Ból łydek i kolan. Skurcze w nocy co 5 minut =.=".
11) Brak pieniędzy pod koniec wyjazdu.
12) Słuchanie szitowej muzyki przez zdałnionych ludzi w autobusie.
13) Głupie telefony z Plusa zakłócające mi odpoczynek >.>".
14) Tęsknota za mężem ;_;

Podsumowanie: 9/14
Wynik: You Faild... przykro mi =.,=

Ale zdjęcia porobiłam:

Trzeba przyznać, że widok gór napawał wyjątkowo egzystencjalnymi myślami.. człowiek wielkości ziarenka na skale.

Giewont.
Nie byłam, na szczycie i nie wiem czy kiedykolwiek będę się czuła na siłach by tam wejść. Miejsce dla mnie bardziej symboliczne niż turystyczne. Góra gdzie każdy przestaje być mały. Góra dla samotnych.

Takie rzeczy przeżywa się w milczeniu.

"Bo nawet góry się modlą by czas nie przemijał."
Bardzo lubię to zdjęcie.

Woda była przeźroczysta. I wyjątkowo zimna, ale w tak gorący dzień była najlepszym orzeźwieniem dla strudzonego pielgrzyma.

Bo wszystko przemija jak woda.. czas leci dalej a my stojąc patrzymy jak nam ucieka.

A teraz Pielgrzym we własnej osobie:



Brak komentarzy: